“Podporucznik rezerwy Julian Ochnik cofał się z wojskiem z Chełmna na Toruń. Znienacka dotarł doń okrzyk od czoła kolumny: Gaz! „Rzeczywiście w poświacie budzącego się dnia od strony Wisły widać pełzające opary [...]. Niektórzy żołnierze już mają założone maski. Jadę, wyprzedzam kolumny i gdy znalazłem się w atmosferze niby gazu, poczułem alkohol. I cóż się okazało. Wła- dze Torunia, obawiając się trafienia bomb i wybuchu zbiorników ze spirytusem, zadecydowały, aby wypuszczono go do Wisły. Gaz się wyjaśnił 65, za to rzeka oddychała oparami spirytusu.”
“Miau ci, kotku, miau, coś ty, kotku, miał? Miałem ci ja kreskę mleczka, lecz skończyła się kreseczka, a jeszcze bym chciał. Boże! Co za tektoniczny zwał!”