Cytaty z książki "Zwiadowcy. Księga 4. Bitwa o Skandię"

Dodaj nowy cytat
Erak z podziwem przyglądał się okrytemu szarym płaszczem zwiadowcy. Mizernego wzrostu - pomyślał - ale na bogów, wojownik z niego, jakich mało.
Uśmiechała się smutno, śląc swój uśmiech w stronę kogoś, kogo generał nie widział. Widział za to tę twarz. I ten uśmiech. Pożegnalny.
(...) wahał się przez ułamek sekundy - ale zaraz potem uprzytomnił sobie, że zaufanie opiera się na odczuciu, a nie chłodnej kalkulacji, to też stwierdził:
- Tak. Ufam mu.
Halt: Czyżby obawiał się takiego pokurcza jak ja? Ty, rosły i potężny wilk morski?
Erak: W uczciwej walce zmiażdżyłbym się, ani chybi. Idzie mi raczej o to, żebym mógł spokojnie usnąć w nocy i bez obawy odwrócić się do ciebie plecami.
Gdy ktoś posługuje się racjonalną argumentacją i logiką, często się myli. Pomylili się także i oni.
Przeklęte krzesło sporządzono na miarę rosłych Skandian, on zaś ledwo sięgał stopami podłogi. Czuł się jak mały chłopczyk, wezwany na rozmowę do swojego ojca.
Ujrzała krzywą głownię i dostrzegła zdecydowanie na twarzy obcego. Nie gniew, nie okrucieństwo, ale spokojną determinację kogoś, kto właśnie z takiego czy innego powodu postanowił pozbawić ją życia.
Kto nie ryzykuje, ten bitwy nie wygrywa. Lub, ryzykując, ponosi klęskę.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl