Bardzo lubię Ann Cleeves, jej cykl szetlandzki na dobre podbił moje serce, a i kolejne książki tej autorki nie zawiodły, nic więc dziwnego, że do lektury najnowszej historii nie trzeba było mnie długo namawiać.
"Zmory przeszłości" są powieścią jednotomową, i rzeczywiście swoim klimatem książka różni się nieco od znanych mi poprzedniczek. Być może autorka chciała tym razem spróbować czegoś innego, trudno przecież wymagać, by każda historia osadzona była w podobnym nastroju.
Lizzie Bartholomew wdaje się w wakacyjny romans, wkrótce po powrocie otrzymuje wiadomość o śmierci kochanka oraz o spadku, który ten dla niej przeznaczył, wraz z pewną szczególną prośbą.
Kobieta ma w zasadzie sporo własnych problemów, jednak zastrzyk finansowy może skutecznie postawić na nogi jej wszystkie plany, dlatego podejmuje się wyznaczonego jej w testamencie Philipa zadania. Przy czym dziewczyna nie wyobraża sobie nawet, że będzie musiała skonfrontować się z przerażającymi sekretami- nie tylko własnymi.
Akcja naprawdę nieźle się zawiązuje, Cleeves, co dla niej charakterystyczne, ciąg zdarzeń osadza w małym miasteczku, w którym bohaterowie muszą zmierzyć się z traumami i demonami przeszłości. Te są bardzo bliskie samej Lizzy, która - będąc dzieckiem podrzutkiem, nie zna zupełnie swojego pochodzenia.
Niestety w trakcie dalszej lektury całość traci swój rytm, kolejne wydarzenia zdają się być nieco rozciągnięte, a napięcie, które towarzyszyło nam na wstępie, znacznie opada. Sam pomysł na intrygę jest całkiem niezły, wątek kryminalny również wydaje się być przemyślany, mimo to brak tu ekscytacji i emocji. Nawet kolejne zabójstwa nie są w stanie nadać powieści jakiejś większej energii.
Oczywiście "Zmory przeszłości" są świetnie napisane, Cleeves potrafi sprawnie posługiwać się językiem, a ciekawość rozwiązania przytrzymała mnie do końca. Mimo to zabrakło mi w tej historii uczucia niepokoju, tych misternych gierek, pełnych mylnych tropów czy subtelnych detali, którymi autorka tak doskonale żonglowała w swoich poprzednich powieściach.
Ann Cleeves potrafi być mistrzynią suspensu, niestety w tej odsłonie go trochę brakuje, podobnie jak mrocznego klimatu zagadkowości. Plusem jest tu na pewno samo zakończenie, którego czytelnik nie domyśli się zbyt szybko, oraz fakt, że historia ciekawie obrazuje ludzkie słabości, wskazując, że czasem jedna zła decyzja powoduje w rezultacie lawinę tych coraz gorszych..
Nie jest to z pewnością najwybitniejsza powieść tej autorki, nie żałuję spędzonego z nią czasu, wolę jednak zdecydowanie thrillery budzące napięcie i niepokój, którego mi tutaj zabrakło.