To opowieść o kilku miesiącach tylko jednego roku 1950. Tych kilka miesięcy okazało się magicznym kręgiem, z którego wspomnienie przez lata nie zdołało się wydostać. Lub też nie śmiało. A może jego znaczenie zgasło, spopieliło się jak wszystkie wielkie emocje? Dystans do sprawy jest dziś tak duży, że nie wiem, czy uda się przekazać choćby cień tamtych zagrożeń, leków, wartości, czy raczej czegoś wręcz przeciwnego absurdu, w jakim przypadkowo uczestniczyłam.