Opowieść o 14 letniej May Owens, która jako karę za kradzież chleba zostaje skazana na bycie Zjadaczką grzechów. Do końca życia zostaje przeklęta, by pokutować za grzechy innych ludzi,a oni mogli iść do nieba i żyć wiecznie.
Bardzo zainteresował mnie opis z tyłu książki. Nigdy nie słyszałam o takim wierzeniu zjadania grzechów i byłam ciekawa jak Autorka się do tego odniesie.
May - praczka, zwykła można powiedzieć że troszkę głupiutka dziewczyna, która postrzega świat bardzo prosto i czarno biało. Jednak z czasem upływającym w książce, przekształca się w mądrą, i dostrzegająca rzeczy, których inni nie dostrzegają, co pomaga jej rozwiązać sprawę dzieciobójstwa na dworze królewskim. A musi to zrobić sama, do nikogo nie może się odezwać (prócz chwili gdy może wysłuchać grzechy), do nikogo nie może się zbliżyć, każdy ja odrzuca, a ona po śmierci ojca bardzo pragnie kontaktu z drugą osobą. Bohaterka w końcu pięknie nam rozkwita co widzimy pomału bo Autorka pięknie dawkuje nam ten proces pełen emocji.
Akcja i cała opowieść fajnie się składają jedno w drugie przez co czyta się szybko. Sama fabuła wciąga nas że strony na stronę. Do tego ciekawe smaczki jak opisanie jakie smakołyki są odzwierciedleniem danego grzechu (granat, czary, chleb to grzech pierworodny, serce świni za morderstwo, por za kłamstwo itd).
Historia o moralności i postrzeganiu swoich grzechów. O dobru i złu, ale też o poszukiwaniu własnego ja kiedy ...