Most, wyschnięta rzeka i droga, która ginie na horyzoncie. W tym pejzażu jak z końca świata - starzec, Dastagir, i mały chłopiec. Jesteśmy w Afganistanie w czasie wojny ze Związkiem Radzieckim. Dastagir z wnuczkiem wybierają się w drogę do syna Datagira, Murada, który pracuje w odległej kopalni. Mają dla niego hiobowe wieści: cała wioska, w której mieszkali, zniknęła wskutek bombardowania, zginęła matka Murada, jego żona i brat. Pozostał tylko stary ojciec i synek, ogłuchły wskutek wybuchu. Dastagir jest zupełnie sam, nie może nawet rozmawiać z ogłuchłym i nierozumiejącym swego kalectwa dzieckiem. Nie wie jeszcze, że u kresu drogi usłyszy rzeczy, które zranią go równie mocno jak śmierć najbliższych. Opowieść o Afganistanie, o bólu i o tym, co pozostaje ważne, gdy już niewiele jest do uratowania. Powolna, bardzo wyciszona książka - wbrew piekłu, które właśnie przetacza się przez świat bohaterów.