Zawsze ktoś patrzy

To jedna z pierwszych książek na jakie wpadłam podczas zapoznawania się z portalem LC. Już nawet nie pamiętam, czy kilka recenzji czy tylko jedna, zadecydowały, że szybko wciągnęłam książkę na listę do przeczytania – „szybciej niż później”.
To był dobry krok. Powiedziałabym, że nawet bardzo dobry.
Choć nie będę ukrywać, że rozumiem niektóre recenzje z elementami rozgoryczenia czy niezaspokojenia. Nie znam Joy Fielding, nie wiem więc na ile Zawsze ktoś patrzy to wypadek przy pracy, a na ile powieść charakterystyczna i reprezentująca. Ale, przynajmniej dla mnie, niezależnie, która z tych opcji jest prawdziwa, to dobra książka. Nawet bardzo dobra. Choć…
Jeśli ktoś poszukuje szybkiego wątku sensacyjnego, to tutaj go nie znajdzie. Jeśli ktoś poszukuje przemyślanej wielowątkowej intrygi, to tutaj tego nie znajdzie. Jeśli ktoś oczekuje nagłych zwrotów akcji, tutaj tego nie znajdzie.
W zamian otrzymuje niemal studium przypadku kobiety zgwałconej z kompleksowo omówionymi zachowaniami, traumami, możliwymi urojeniami, problemami psychicznymi, emocjonalnymi, fizycznymi. Fielding prezentuje nam obraz kobiety zniszczonej, która walczy o powrót do normalnego życia, albo czasami stara się udawać ten powrót. Na przeszkodzie staje jej nie tylko ona sama, ale ludzie, których by nie podejrzewała. Bailey Carpenter walczy z samą sobą, otoczeniem, policją, bratem, przyszywaną siostrą. Każdy z nich wprowadza w jej życie zamieszanie, które nie pomaga jej w podniesieniu się po traumie...

Książka podobała mi się, fabuła wciągała, ale szybko domyśliłam się dalszego ciągu :)