Przychodzę do Was z recenzją najnowszej serii autorstwa Cyryla Sone, autora niebanalnego, prywatnie prokuratora i człowieka który tworzy fajne story na Instagramie. O fabule słów kilka.
Dunla małe, hermetyczne miasteczko, to tam przez zupełny przypadek trafia Nikodem Rand, pisarz który chwilowo stracił wenę. Impreza, narkotyki, dobra zabawa, Niko sobie nie żałuje, rano odkrywa, że nowo poznana dziewczyna, którą wiózł na stopa nie żyje. Czy to on za tym stoi? W tym mieście każdy ma swoje tajemnice, legenda diabła rządzi tym miejscem od lat, mieszkańcy zrobią wszystko by pokazać, że to co dzieje się w Dunli na zawsze musi w niej pozostać.
Poprzednia seria autora była rewelacyjna, poważny pan prokurator i sprawy trudne do rozwiązania. Co się zmienia w Prawie Dunli? Wszystko, główny bohater to lekkoduch, żyje chwilą i z każdej chwili wyciska ile się da. Zaczyna badać sprawę morderstwa, idzie tam gdzie nie powinien się pojawiać i nie zawsze ma szczęście. W tej książce nikt nie jest nijaki, a miasteczko ma takie tajemnice, że starczyło by ich dla wielkiej metropolii. Lubię akcje dziejące się w takich miejscach, Dunla mnie nie zawiodła.
Książka napisana lekkim i prostym językiem z bardzo dobrymi dialogami. Cyryl Sone ma swój unikatowy styl którym przyciąga czytelnika, a ten oddaje się książce bez reszty. Zapowiada się kolejna rewelacyjna seria autora, ja już nie mogę się doczekać kolejnego tomu szczególnie, iż bardzo zżyłam się z głównym bohaterem.
Książkę polecam a jeśli nie znacie serii z Konradem Kroonem warto po nią sięgnąć. Zachęcam też do odwiedzenia profilu autora na Instagramie.