Książka, którą napisałam, to właśnie taki pachnący, przepełniony smakami zbiór opowieści. Zaglądam w niej do kuchni mamy, piekę szarlotkę z babcią Marysią, idę na targ z babcią Anią, wygrzewam się na słońcu z prababcią Janinką, ale i szperam w spiżarni Lucyny Ćwierczakiewicz oraz piekę wielkanocną babę z Marią Disslową. Wszystkie moje wspomnienia mają konkretny smak, dlatego zależało mi, by każde z nich wieńczył przepis. Dzięki recepturom moja opowieść staje się kompletna, a książkę można traktować jako zbiór historii o przeszłości, ale również jako źródło inspiracji w kuchni.