Pięć japońskich kobiet. Matki, córki, babki, siostry, ciocie, każda naznaczona jakąś tragedią. Każda szczęśliwie kochała, urodziła córkę, a potem wszystkim im przydarzyło się ich własne trzęsienie ziemi i dobre życie się zawaliło. Szukają więc szczęścia, miłości i godności, niestety powielają błędy poprzednich pokoleń. Próbują porzucić pokorę, oszukać przeznaczenie i znaleźć dla siebie lepsze życie.
Pomimo wielu wzruszeń, które dostarczyła mi powieść, mimo pięknego języka, nie jestem zachwycona.
Smutna to książka, nieszczęść w niej tyle, biedy, poniżenia, przemocy i strachu, że psuło mi to przyjemność czytania. I nie zrekompensowały mi tego opisy Kraju Kwitnącej Wiśni, jej wierzeń i tradycji, co zwykle przynosi mi dużo satysfakcji. Nie tym razem. Może dla mnie nie ten czas na takie tragedie? A może zabrakło mi nutki optymizmu w zakończeniu, które wprawdzie jest otwarte, ale nie wróży nic dobrego.