Uwielbiam reportaże podane w takiej formie. Autor zabiera nas w kuluary jednego z najważniejszych budynków świata, opowiada o ekscentrycznych prezydentach, wielkich mężach stanu, ikonicznych wydarzeniach i przełomowych słowach, które wpłynęły na kraj i w następstwie na cały świat, ale zadaje też pytania o przepis na sukces, czyli jak stworzyć państwo, z którym niemal wszyscy się liczą, jak trwać w potędze i czy każdy na pewno jest w stanie udźwignąć na ramionach obciążenie, jakim jest prezydentura Stanów zjednoczonych.
Patrzy w zamierzchłe czasy, opowiada, jak doszło do powstania nie tylko budynku, ale całego serca USA, opisuje pierwszych prezydentów, opowiada anegdoty, ale i pokazuje, jak wielkie to było wyzwanie dla nich samych i z jakimi wyzwaniami musieli się mierzyć na co dzień, szczegółowo opisuje, chociażby ceremonię wmurowania kamienia węgielnego pod budowę, jak na przestrzeni lat zmieniał się Biały Dom, jakie zmiany były wprowadzane na przestrzeni lat, zasypuje nas mnóstwem ciekawych informacji, ale tym samym wcale nie zanudzając.
Spogląda także w przyszłość zastanawiając się jak będzie ona wyglądać gdy w Białym Domu już niebawem rozgości się kolejny prezydent. Jakie zmiany nastąpią.
Pomiędzy tymi rozważaniami zabiera nas na spacer nie tylko po oficjalnych miejscach, gdzie odbywają się kluczowe dla kraju i świata spotkania, zapadają decyzje, trwają konferencje i wywiady, opowiada o funkcjonowaniu najsłynniejszego gabinetu...