Książka Piotra Wereśniaka została mi podstępnie uprowadzona sprzed nosa. Najpierw dziadek, wykorzystując moją wakacyjną nieobecność, porwał ją do swojego domu i według mrożących krew w żyłach opowieści babci nie spał całą noc zaczytując się po uszy. Potem, gdy wróciłam, również nie mogłam uświadczyć owej lektury. Tym razem wyprzedziła mnie mama, kt... Recenzja książki Zabili mnie we wtorek