Sięgając po książkę, która w założeniu miała opowiadać historię najsłynniejszego szpitala psychiatrycznego na świecie nastawiałam się na naprawdę wiele ciekawostek i mocne wrażenia. Niestety nie do końca znalazłam to w tej pozycji.
Dowiedziałam się ze szczegółami historii Broadmoor od czasu jego powstania, aż do czasów obecnych, kiedy to szpital szykuje się do przeniesienia w inne miejsce. Czytało mnie się również całkiem nieźle, ale w mojej opinii tych szczegółów i historii samego miejsca było trochę za dużo, natomiast za mało otrzymałam historii samych osób psychicznie chorych, które za jego murami przebywały.
Oczywiście autorzy zwrócili uwagę na wiele ważnych kwestii, jak choćby na to, że w szpitalu przebywa coraz mniej pacjentów, że coraz trudniej „wykręcić” się od wyroku udając niepoczytalność, że na przestrzeni lat wiedza w tym zakresie została wzbogacona tak bardzo, że wielu pacjentom można udzielić skutecznej pomocy.
Podróży w umysły przestępców niestety nie doświadczyłam, mimo że pojawiały się krótkie wstawki różnych przypadków sprawiające, że na ciele pojawiała się gęsia skórka, ale dla mnie to wciąż było za mało.
Mimo wszystko cieszę się, że po tę pozycję sięgnęłam, gdyż po raz kolejny miałam okazję dowiedzieć się czegoś nowego, a o psychopatycznych mordercach zawsze mogę przeczytać w innej książkowej pozycji.