Historia ta intryguje i zastanawia. Czytając wspomnienia powstańca, mogłam oczyma wyobraźni odtworzyć zdarzenia z tamtych lat. Porównywałam relację pamiętnikarską z opowieściami z dzieciństwa, zasłyszanymi od moich dziadków i taty. Z racji wykonywanego zawodu - jestem polonistką, nauczycielką - szukałam analogii w literaturze. Bez trudu przywołałam w pamięci Pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego. Historia nie pozwoli się oszukać, jej ślady potwierdziły zapiski Ryszarda Sługockiego. Szukałam odpowiedzi na pytania w różnorodnych źródłach. Chciałam wiedzieć jak najwięcej, miałam świadomość, że tylko tak można dać świadectwo istnienia następnym pokoleniom, moim dzieciom, o których wówczas dopiero myślałam. Ideały moich dziadków, najbliższych z rodziny mają szansę przetrwać, jeśli będziemy o nich przypominać, powracać do źródeł, a takim przecież jest również ten pamiętnik. Mam nadzieję, że zainteresowanie historią tamtych dni nigdy nie ustanie, dopóki sami będziemy o niej świadczyć. Dzięki wrażliwości i pragnieniu uchwycenia w pamięci pewnych faktów przez Ryszarda Sługockiego, dzisiaj przyglądam się tym, którzy swoje młode lata poświęcili w obronie ojczyzny, wykazując się męstwem, odwagą, determinacją, poświęceniem - wartościami, które we współczesnym świecie stają się mało popularne. A wówczas? Stanowiły sens życia, decydowały o moralności człowieka, wywoływały zasłużony podziw.