Poetycka opowieśc o średniwiecznej bitwie pod Zawichostem jaka się odbyła między Polakami a Rusinami.
Fragment książki:
Kniaź Roman Mścisławicz, prawnuk Włodzimierza Monomacha, początkowo Włodzimierski, później Halicki książę, był bez wątpienia jednym z najdzielniejszych władców, których wydała rozrodzona niesłychanie dynastja Ruryka. Za młodu już zgromił wychylającą się podówczas po raz pierwszy na widownię dziejów Litwę i Jadźwingów, ale tylko broniąc dzielnicy swojej od ich najazdów; gdyż ówcześni kniaziowie nie zaczepiali sąsiadów u których nie było skarbów do złupienia. Dlatego też przechowały nam latopisy przypowieść powstałą z powodu wojen Romana z Litwą: " Romane, chudym żywieszy, Łytwu oreszy. " Przy pomocy opiekunów małoletniego brata swego ciotecznego Leszka, księcia krakowskiego, Roman opanował Halicz, i tworzył z niego i z dzielnic sąsiednich kniaziów, nowe państwo ruskie; gdy już kijowscy wielcy kniaziowie stali się byli poddanymi Włodzimiersko-Klazmeńskich, protoplastów Iwana Srogiego i poprzedników łagodnego a nader ludzkiego Aleksandra Wtórego. Chociaż wypadek ten ostatni w pośrednim tylko związku zostaje z opowiedzianemi w niniejszej pieśni zdarzeniami, jest on jednak tak wielkiej doniosłości, a oprócz autora Dziejów Litwy i Rusi tak mało polskich pisarzy o nim wspomina, że nim się rozpowszechnią prace nowszych badaczy, mianowicie gorąco badaniem i rozróżnieniem ruskich a moskiewskich dziejów zajmującego się p. Duchyńskiego, krótki pogląd na ówczesne stosunki Rusi, jakkolwiek niewyczerpujacy i niewprawną ręką skreślony, może być pożądanym.
Ze Słowiańszczyzną graniczyły od wschodu ludy uralskiego, fińskiego czyli czuchońskiego jako też turańskiego szczepu, ludy liczne a dzikie, z których wyszli prócz wielu innych, niezbyt w dawnych czasach łagodnością obyczajów wsławieni Madiarowie i Bulgarowie. (O Madiarach patrz Szafarzyło Narodopis Slowansky str. 131, gdzie można oraz znaleść wiadomość o pozostałych dziś plemionach uralskich, czyli sewerańskich ( północnych ) jak je nazywa Szafarzyk.) Osady tych ludów sięgały niegdyś prawdopodobnie aż niedaleko Karpat, później ustąpiły one słowiańskim, od południa się szerzącym, aż daleko za Dniepr i Dźwinę. Gdy Rusowie zakładali początki swego władania nad Ladogą, Pejpuskiem, Ilmeńskiem i Białem jeziorem, niektóre szczepy nadwołżańskie dostały się pod ich panowanie, a mimo osłabienia potęgi ruskiej wyższość rusko - słowiańskiej oświaty i urządzeń państwowych pokonywała powoli Czuchońców; i Ruś słała panów osadom tym, zwanym zaleskiemi. Z religią chrześcijańską obrządku słowiańskiego, narzucono krainom figurującym na mapach przedstawiających wschód Europy w 9tym i 10tym wieku jako Biarmia, Czud, Wes, Murom, Mera i t. d. język słowiański; uralskie plemiona przemieniały się w Słowian, powierzchownie przynajmniej. Prawdziwość tych faktów jest niewątpliwa: lud moskiewski nie jest pochodzenia słowiańskiego, tego można dowieść z Karamzynem w ręku, z Karamzynem, co fałszował dzieje po ukazu, żeby carów petersburskich przedstawić jako prawnych następców wielkich książąt kijowskich, a Moskali jako Rusinów. — Tymczasem sam powiada: Wes, Murom i Mera obratiliś w Sławian, pryniaw ich wieru, jazyk i obyczaj. Mało na tem dziś zależy; nie wytłumaczy żaden Holstein Gottrop potomkowi Włodzimierza Monomacha, którege pogoń na orle swoim umieścił, że są jednego i tego samego rodu; a mimo usłużnej wzmianki Szafarzyka, że Małorusini w piśmienności przyjęli język wielkorosyjski, w całej n. p. Rusi Czerwonej nie ma dwiestu ludzi, coby rozumieli nietylko Karamzyna, ale nawet Denysa Zubryckaho, co przecież wyłącznie dla nas zrobił wyciąg z niego, upstrzony cytatami, które dla nieumiejacych czytać grażdanka wyglądają z daleka jak autentyczne dowody. Z innej zaś strony, lojalni Rusowie bada zapewne woleli odnieść początek swój do źródła germańskiego; nie ma więc obawy, żeby bajki nastojaszczych dziejopisów kogo obałamuciły; ale dlaczegoż nie poznać prawdy dziejowej, jeżeli dzieje mają nie być bajką?
Wynarodowienie pierwotnych mieszkańców Moskwy odbyło się na wielkie rozmiary, czegoś podobnego dokazali tylko Rzymianie w Galii i Hiszpanii; rezultat był jednakowy, jak jednakowe było przyczyny dla których dzieło się udało. Naród liczebnie słabszy, ale wyższy oświatą i organizacją państwową, może narzucić swój jeżyk licznemu, ale dzikiemu i na drobne plemiona podzielonemu; w przeciwnym razie, to jest, gdyby zdobywcy mniej byli oświeconymi i zorganizowanymi od podbitego narodu, przyjmą jego język, oświatę i wiarę. Tak się stało z Bułgarami, Normanami, Frankami, Gotami, Lombardami etc. Grecy zaś wynarodowili całą prawie zachodnia Azję, Rzymianie zachodnia Europę, Słowianie wschodnią.
Fragment książki:
Kniaź Roman Mścisławicz, prawnuk Włodzimierza Monomacha, początkowo Włodzimierski, później Halicki książę, był bez wątpienia jednym z najdzielniejszych władców, których wydała rozrodzona niesłychanie dynastja Ruryka. Za młodu już zgromił wychylającą się podówczas po raz pierwszy na widownię dziejów Litwę i Jadźwingów, ale tylko broniąc dzielnicy swojej od ich najazdów; gdyż ówcześni kniaziowie nie zaczepiali sąsiadów u których nie było skarbów do złupienia. Dlatego też przechowały nam latopisy przypowieść powstałą z powodu wojen Romana z Litwą: " Romane, chudym żywieszy, Łytwu oreszy. " Przy pomocy opiekunów małoletniego brata swego ciotecznego Leszka, księcia krakowskiego, Roman opanował Halicz, i tworzył z niego i z dzielnic sąsiednich kniaziów, nowe państwo ruskie; gdy już kijowscy wielcy kniaziowie stali się byli poddanymi Włodzimiersko-Klazmeńskich, protoplastów Iwana Srogiego i poprzedników łagodnego a nader ludzkiego Aleksandra Wtórego. Chociaż wypadek ten ostatni w pośrednim tylko związku zostaje z opowiedzianemi w niniejszej pieśni zdarzeniami, jest on jednak tak wielkiej doniosłości, a oprócz autora Dziejów Litwy i Rusi tak mało polskich pisarzy o nim wspomina, że nim się rozpowszechnią prace nowszych badaczy, mianowicie gorąco badaniem i rozróżnieniem ruskich a moskiewskich dziejów zajmującego się p. Duchyńskiego, krótki pogląd na ówczesne stosunki Rusi, jakkolwiek niewyczerpujacy i niewprawną ręką skreślony, może być pożądanym.
Ze Słowiańszczyzną graniczyły od wschodu ludy uralskiego, fińskiego czyli czuchońskiego jako też turańskiego szczepu, ludy liczne a dzikie, z których wyszli prócz wielu innych, niezbyt w dawnych czasach łagodnością obyczajów wsławieni Madiarowie i Bulgarowie. (O Madiarach patrz Szafarzyło Narodopis Slowansky str. 131, gdzie można oraz znaleść wiadomość o pozostałych dziś plemionach uralskich, czyli sewerańskich ( północnych ) jak je nazywa Szafarzyk.) Osady tych ludów sięgały niegdyś prawdopodobnie aż niedaleko Karpat, później ustąpiły one słowiańskim, od południa się szerzącym, aż daleko za Dniepr i Dźwinę. Gdy Rusowie zakładali początki swego władania nad Ladogą, Pejpuskiem, Ilmeńskiem i Białem jeziorem, niektóre szczepy nadwołżańskie dostały się pod ich panowanie, a mimo osłabienia potęgi ruskiej wyższość rusko - słowiańskiej oświaty i urządzeń państwowych pokonywała powoli Czuchońców; i Ruś słała panów osadom tym, zwanym zaleskiemi. Z religią chrześcijańską obrządku słowiańskiego, narzucono krainom figurującym na mapach przedstawiających wschód Europy w 9tym i 10tym wieku jako Biarmia, Czud, Wes, Murom, Mera i t. d. język słowiański; uralskie plemiona przemieniały się w Słowian, powierzchownie przynajmniej. Prawdziwość tych faktów jest niewątpliwa: lud moskiewski nie jest pochodzenia słowiańskiego, tego można dowieść z Karamzynem w ręku, z Karamzynem, co fałszował dzieje po ukazu, żeby carów petersburskich przedstawić jako prawnych następców wielkich książąt kijowskich, a Moskali jako Rusinów. — Tymczasem sam powiada: Wes, Murom i Mera obratiliś w Sławian, pryniaw ich wieru, jazyk i obyczaj. Mało na tem dziś zależy; nie wytłumaczy żaden Holstein Gottrop potomkowi Włodzimierza Monomacha, którege pogoń na orle swoim umieścił, że są jednego i tego samego rodu; a mimo usłużnej wzmianki Szafarzyka, że Małorusini w piśmienności przyjęli język wielkorosyjski, w całej n. p. Rusi Czerwonej nie ma dwiestu ludzi, coby rozumieli nietylko Karamzyna, ale nawet Denysa Zubryckaho, co przecież wyłącznie dla nas zrobił wyciąg z niego, upstrzony cytatami, które dla nieumiejacych czytać grażdanka wyglądają z daleka jak autentyczne dowody. Z innej zaś strony, lojalni Rusowie bada zapewne woleli odnieść początek swój do źródła germańskiego; nie ma więc obawy, żeby bajki nastojaszczych dziejopisów kogo obałamuciły; ale dlaczegoż nie poznać prawdy dziejowej, jeżeli dzieje mają nie być bajką?
Wynarodowienie pierwotnych mieszkańców Moskwy odbyło się na wielkie rozmiary, czegoś podobnego dokazali tylko Rzymianie w Galii i Hiszpanii; rezultat był jednakowy, jak jednakowe było przyczyny dla których dzieło się udało. Naród liczebnie słabszy, ale wyższy oświatą i organizacją państwową, może narzucić swój jeżyk licznemu, ale dzikiemu i na drobne plemiona podzielonemu; w przeciwnym razie, to jest, gdyby zdobywcy mniej byli oświeconymi i zorganizowanymi od podbitego narodu, przyjmą jego język, oświatę i wiarę. Tak się stało z Bułgarami, Normanami, Frankami, Gotami, Lombardami etc. Grecy zaś wynarodowili całą prawie zachodnia Azję, Rzymianie zachodnia Europę, Słowianie wschodnią.