Powieść to już druga książka francuskiej dziennikarki Anne-Dauphine Julliand opowiadająca o prawdziwym życiu kobiety. Obie córki autorki chorowały na leukodystrofię metachromatyczną, a Anne-Dauphine Julliand w swojej powieści opisuje codzienne życie i wspomnienia.
29 lutego to szczególna data dla nas wszystkich, choćby z tego powodu, że w kalendarzu zobaczymy ją tylko raz na cztery lata. Dla Anne-Dauphine Julliand to podwójnie ważny dzień, ponieważ to także rocznica urodzin Thais – starszej córki autorki, która w wyniku choroby zmarła mając tylko trzy lata i dziewięć miesięcy. Ciężka choroba genetyczna skróciła życie dziewczynki, ale miała ona piękne życie. Do ostatnich dni otoczona była miłością rodziców, rodzeństwa i bliskich. Autorka w swojej powieści opowiada o tym niezwykłym dniu, w którym jej córeczka skończyłaby już osiem lat. Anne-Dauphine Julliand bierze wolne w pracy, odbiera starszego syna Gasparda ze szkoły i zostaje w domu z młodszymi dziećmi – chorą Azylis i małym Arthurem, a także spędza więcej czasu z mężem Loiciem. Kobieta w tym dniu bierze oddech, stara się żyć pełnią życia i wspomina piękne dni z życia córki. W tym wyjątkowym czasie przeszłość miesza się z teraźniejszością i wszyscy wspominają Thais, nawet ci, którzy nie mieli okazji jej poznać, ale noszą ją w sercu.
Książka Anne-Dauphine Julliand to historia, która wydarzyła się naprawdę. Wszystkie wydarzenia, emocje i zachowania opisane przez autorkę były realne i tak bardzo prawdziwe. Powieść to niezwykła lekcja dla każdego czytelnika, ukazuje siłę miłości i szczęścia, choć nie zawsze łatwego. Książkę przeczytałam jednym tchem, nawet nie wiedząc kiedy przewracam kolejne kartki, a w moich oczach niejednokrotnie pojawiły się łzy. Książkę polecam każdemu, warto poznać tą prawdziwą historię i odczuć emocje, które towarzyszą czytelnikowi w trakcie przewracania kolejnych stron.