-Może się zgodzą- powiedziała Zosia takim olśnionym, rozradowanym głosem, że już nie zastanawiali się dłużej. Jurek złapał słoik i popędzili na frontową klatkę, gdzie mieszkali państwo Kolte. Za nimi, naturalnie, pobiegł Napoleon. Był to pies leniwy, ale wierny, chociaż przybłęda, a może też zdawał sobie sprawę , że do pewnego stopnia jest przyczyną kłopotów i chciał uczestniczyć w szczęśliwym zakończeniu."