Kto z Was jest miłośnikiem historii?
Przyznaję, że w czasach szkolnych ten przedmiot nie należał do moich ulubionych, zawsze lepiej czułam się w przedmiotach ścisłych. Wyjątek stanowiła historia muzyki, która zawsze mnie w pewien sposób fascynowała. Z biegiem lat minione wydarzenia, okresy, epoki coraz bardziej mnie interesowały, dlatego postanowiłam wrócić do czasów starożytnego Rzymu i przyjrzeć się Wiecznemu Miastu bliżej z perspektywy zbrodni, które można powiedzieć stanowiły trzon ówczesnej rzeczywistości.
Emma Southon zaprasza czytelnika do świata trupów, rozlewu krwi, morderstw tych rodzinnych, dokonanych na cesarzach, „na posadzce senatu”, w państwie niewolniczym i tych za pomocą czarów, a każde z nich miało miejsce w słonecznej Italii, w Rzymie. To właśnie w tym imperium „w ciągu 50 lat zamordowano 27 cesarzy, a gladiatorów zabitych w Koloseum można liczyć w tysiącach!”
Autorka w lekki, zabawny sposób przekazuje prawdę historyczną. I takich książek powinno być zdecydowanie więcej, książek, które traktują o ważnych sprawach, ale zostały przedstawione w takim sposób, że trudno się od nich oderwać.
Choć wiele zabójstw było mi znanych, chociażby tych dokonany na Kaliguli, Klaudiuszu, Remusie, czy Gajuszu Juliuszu Cezarze to poznałam również imiona innych zbrodniarzy… przykładem może być moja imienniczka, Martyna, „trzecia z wielkiej trójki rzymskich trucicielek, która najlepiej ucieleśnia rozmycie granic między medycyną, trucicielstwem...