Wykreowana w opowiadaniu Macieja Trawnickiego pt. „Wszechświat to najpiękniejsza maszyna” wizja świata opiera się na założeniu, że najważniejsza w życiu jest interakcja z otoczeniem. Kiedy samotny, bezimienny, szwędający się po tajemniczym mieście żołnierz spotyka dwójkę dzieci, musi przełamywać bariery, uprzedzenia i własną niechęć do rzeczy, o które by się sam nie podejrzewał, że jest w stanie zrobić. Ta magiczna opowieść wciąga w swą akcję również czytelnika. Wszechświat bohaterów opowiadania staje się nagle wszechświatem czytającego. Zabieg ten nie pozostaje bez znaczenia dla emocji, które zaczynają władać czytelnikiem. Cała historia jest jednym wielkim szyfrem, do którego zarówno bohaterowie, jak i czytający, szukają klucza. Podobnie jest z jedną z bohaterek. Julia – młoda opiekunka w ośrodku medycznym, opiekuje się mężczyzną podłączonym do aparatury podtrzymującej życie. Kiedy odnajduje na jego ciele tajemniczy znak, ma nieodpartą pokusę poznania człowieka, którym się opiekuje, choć zabrania jej tego regulamin pracowniczy. Do tego, brnąc w historię poznania tego tajemniczego człowieka, poznaje nieuleczalnie chorą kobietę, która napisała tajemniczą książkę, w której posiadaniu jest Julia, do tego uważa się za medium. Dlaczego los łączy wszystkie te osoby, z pozoru niemające ze sobą nic wspólnego… „Wszechświat to najpiękniejsza maszyna” to opowiadanie przesiąknięte ezoterycznością, nutą tajemnicy i fascynujących zdarzeń, a ciekawa rama kompozycyjna sprawia, że czyta się je z zapartym tchem.