Fragment: Jesteśmy już w ostatniej stacyi etapowej w Rosyi. Stąd wyruszamy rano i przychodzimy do słupa granicznego między Europą i Azyą. Słup ten, murowany, czworograniasty, 56 metrów wysoki, z jednej strony herbem gubernii permskiej europejskiej a z drugiej tobolskiej azjatyckiej oznaczony. Tu pogranicze Syberyi. Sybir. To wyraz nam nie obcy z krwawych liter złożony! A ten słup? to świadek przesuwających się obok niego tylu istot nieszczęśliwych z szarpiącym ich bólem tym towarzyszem im nieodstępnym. On jest świadkiem łez z oczu tu płynących skazańcom za tem, co ukochali a daleko zostawili a niejednemu słabszemu męskością i nad dolą swą nieszczęsną ronionych I dziwne! dlaczego właśnie tu te ciężkie, rzewne i smutne myśli do mózgu i serca tłoczą się? To widok tego słupa sprawia! On podsuwa skazanemu pytanie, czy wróci kiedy do kraju swego i swoich? a ta myśl rozrzewnia go; nie jednemu rozpiera piersi i wilży oczy i staje z twarzą smutną obrócony w stronę, gdzie mu się serce rwie! Myślą, żegna i błogosławi tych, których w sercu aż tu przyniósł: Niech ból mój za wami moi drodzy da wam ukojenie, spokój i szczęście, czego ja tu mieć nie mogę Żegnajcie mi moi ukochani, najmilsi; żegnam cię, mój kraju uroczy i wszystkich i wszystko, com w tobie ukochał uczuciem miłości bez granic