Książka rozpoczyna się mądrym wstępem w którym mamy wytłumaczone jak powstaje wątek historii, mitów, czy też wspomnień w niej zawartych. Ja czułam, jak mój dziadek usiadł na bujanym fotelu i rozpoczął wstęp do historii, którą należy poznać, by zrozumieć sens istnienia bohaterów i dziwnych sytuacji w niej zawartych. Niemal słyszałam skrzypienie fotela i tą dziwną mgłę, która okalała moje ciało. Tutaj czytając czujecie ją na skórze, która pobudza wasze ukryte instynkty. Nic nie jest opisane pobieżnie. Swoim stylem sprawia, że z każą stroną jesteśmy coraz bardziej zainteresowani treścią.
To chyba nie jest już nowością, że ilekroć czytam kolejną część autora tej serii, to wciąż poznaję nowych bohaterów. Na nasze szczęście zawsze są dobrze przedstawieni, ale od tych stron, które wymagają opisu w danej sytuacji. W ogóle czuć tu straszny pośpiech. Trzeba się mieć na baczności, by ze wszystkim nadążyć. Wraz z pojawieniem się nowych bohaterów poznamy nowe krainy, które urzekną nas fantastycznymi opisami. Jest to potrzebne, by zrozumieć dalszą część opowieści. Na szczęście nasi bohaterowie powracają do znanym nam miejsc. Oni dojrzewają wraz z kolejnymi tomami. Jakby sto stron było u nich rokiem, który przeżyli.
Niestety każdy ich błąd nie pozostaje bierny. Nieraz muszą powrócić, by ponieść konsekwencje tego, co im nie wyszło. Mają naturalne ludzkie odruchy, co sprawia, że książka staje się bardziej naturalna i ciekawsza.
Podobały mi się momenty, kiedy knuli spiski i uk...