Szesnastoletni Hubert, przekraczając próg szkoły, czuje że rozpoczyna nowy etap swojego życia. Pewnego dnia stając w obronie kolegi, postanawia przerwać zmowę milczenia, w wyniku której nauczyciel fizyki od miesięcy znęca się psychicznie nad całą klasą. Wydawać by się mogło, że pan Flop jest szarą eminencją prestiżowej Siódemki. Boją się go nie tylko uczniowie, również koledzy po fachu wolą przymykać oko na jego karygodne zachowanie. Każdy omija szerokim łukiem owianą złą sławą salę 422, zwaną „Wrotami Mordoru”. Jaki będzie finał patowej sytuacji, w której naprzeciw bezkarnego nauczyciela-tyrana stanie zdeterminowany i zakochany po uszy nastolatek?
Nauczyciel wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze z płuc, nie spuszczając wzroku z bladej dziewczyny. Odłożył nawet swój zniszczony notatnik na biurko. Splótł ze spokojem dłonie na kolanie i odezwał się cicho, wyraźnie artykułując każde słowo:
– Dlaczego pani ojciec jest mordercą?
Nagle dookoła zapanowała pustka. Czarna dziura, która wessała do środka dech każdego z uczniów, wpatrujących się w nauczyciela i Kasię szerokimi oczami. Za oknem dalej padał śnieg, a w ciszy, która zapadła, było słychać najmniejszy powiew wiatru za szczelnie zamkniętym oknem. To tam był świat ludzi. To tam był piękny, zimowy krajobraz, skąpany w szarości. Tutaj był Mordor.