Po przeczytaniu tej książki mam trochę mieszane uczucia, ale do tego przejdę za chwilę. Dostajemy ciekawą, spójną historię z morałem. Autor świetnie buduje klimat lat '90 XX wieku i małej polskiej wsi. Mamy tu poloneza, który jest obiektem ciągłych napraw i autobusy PKS. Na podstawie losów głównego bohatera poznajemy prawdziwy szlak, którym konie wożone są do rzeźni we Włoszech.
Bardzo podoba mi się poruszenie tematyki cierpienia zwierząt, humanitarnego traktowania i przybliżenie sylwetki Fundacji Viva! i jej działania. Cieszy mnie zabieg personifikacji Pajacyka, mający na celu zwrócenie uwagi na uczucia konia. Pomiędzy wierszami zawarte są także terapeutyczne cechy hipoterapii w rehabilitacji chorych dzieci. (W mojej ocenie Jurek cierpi na zaburzenia ze spektrum autyzmu oraz pokazanie siły przyjaźni, wobec, której nie ma mocniejszej siły. Bohaterzy są dobrze zbudowani.
Cała opowieść o chłopcu jest nacechowana silnymi emocjami. Walka o przyjaciela, ból, niepewność i rozdzierający smutek, przezierają z kartek na czytelnika. Z prostej, lekko infantylnej historii mogłabym stwierdzić, że jest to książka dla dzieci w przedziale 7-9 lat.
Niestety, w tekście pojawiają się przekleństwa (dwa wyrażenia), dodany jest opis prostytutek stojących przy trasie szybkiego ruchu czy molestowanie jednego z bohaterów. To plasuje książkę na poziomie 15+. Nie są to drastyczne opisy, wulgaryzmy, to zaledwie dwa wyrazy. Jednak w mojej ocenie, dużo jest pr...