Każdy, kto pisze książkę na temat podobny do wojny hannibalskiej, mieszczący się w ramach historii starożytnej, powinien mieć świadomość, że trudno o ile w ogóle jest to możliwe przedstawić całkowicie nową interpretację. Byłbym ostatnim, który upierałby się przy wielkiej oryginalności tej książki, z wyjątkiem, być może, kilku szczegółowych kwestii. W większości aspektów wojny bazuję na badaniach poprzedników. Tak naprawdę próbowałem zrobić dwie rzeczy: po pierwsze poprowadzić szczegółową narrację, bazującą na solidnych, oryginalnych źródłach, przede wszystkim przekazach Polibiusza i Liwiusza. Czasami istotnie będzie się wydawało, że zbyt bezkrytycznie podchodzę do źródeł, szczególnie do Polibiusza, na przykład w sprawie przytaczanych przez niego liczb. Jeśli jednak odrzucimy informacje podawane przez naszego głównego autora, możemy porzucić każdą próbę napisania historii: większość rekonstrukcji tego, co musiało się wydarzyć, jest niewiele lepszych od powieści historycznych i może doprowadzić do całkowitego absurdu, jakim jest uwaga Delbrcka, że niektóre fragmenty dzieła Herodota (o bitwie pod Salaminą) tak mocno współgrają z istotą sprawy, że możemy je zaakceptować.