Wow, nie spodziewałam się, że jeszcze bardziej mnie ta seria rozczaruje. A jednak!
Z niezrozumiałego dla mnie powodu dostaliśmy perspektywy innych bohaterów, które nie wniosły nic poza niepotrzebnym rozciąganiem tej książki i niszczeniu resztek mojej sympatii do pobocznych bohaterów (patrz Evangeline, która była chyba jedyną ciekawą bohaterką, a której perspektywa ją zrujnowała, bo dosłownie było w niej 99% zrzędzenia w kółko o swojej nieszczęśliwej miłości). A samo zakończenie... boru liściasty jakie to było słabe! Tak zupełnie antyklimatyczne, pozbawione jakiejkolwiek przyprawy, mdłe i nudne.
Nawet nie chce mi się nic więcej o tej serii pisać. Nie zasługuje na minutę mojej uwagi a poświęciłam jej godziny... 🤡
Ale hej, skończyłam! Odblokowałam osiągnięcie czytelniczego szambiarza!