Dwanaście opowiadań wędkarskich, rozgrywających się od stycznia do grudnia. Dariusz Dusza właśnie wrócił z ryb. Rzucił w kąt zabłocone wodery i zabrał się do pisania książki. Kolejnej po Łowić z duszą i z głową. Siedzi przygarbiony nad komputerem i wspomina swoje wędkarskie wyprawy. Ryby, ludzi, łowiska. Palcami zesztywniałymi od trzymania wędziska stuka i stuka w klawiaturę. To nie takie proste, jak pisanie tekstów piosenek albo felietonów do wędkarskiej prasy. Ale, udało się.Właśnie wróciłem z ryb. A kogo to obchodzi? Jak to kogo? Wędkarzy, którzy posiedli rzadką w dzisiejszych czasach umiejętność czytania. Czytania, a nie oglądania obrazków i rysunków. Tych w tej książce nie ma. To nie jest poradnik. To nie jest przewodnik. To tylko zapis kilkudziesięciu zeszłorocznych wędkarskich wypraw. Nie całkiem dokumentalny, ale też nie całkiem zmyślony.A może jednak to coś więcej? Uważny Czytelnik znajdzie bowiem wiele cennych (tak mi się wydaje) informacji. O sprzęcie, o technikach łowienia, o zwyczajach ryb. Nie są one podane w sposób uporządkowany, starałem się tego uniknąć. Bo ile razy można powtarzać powszechnie znane prawdy? Chyba jednak dużo poradniki nadal cieszą się wielką popularnością. Zarówno te dobre, pisane przez najwybitniejszych wędkarzy, jak i te mierne, autorów nie mających bladego pojęcia o współczesnym wędkarstwie. Wędkarze wszelkiej maści! Początkujący, zaawansowani, naiwni i zblazowani. To jest książka napisana z myślą o Was. Gdy dopadnie Was chandra, gdy otuli Was nostalgia, gdy wrócicie z kolejnej nieudanej wyprawy. Usiądźcie wygodnie w fotelu, zapalcie lampkę i oddajcie się lekturze. Bo chcę Wam opowiedzieć coś ważnego!Właśnie wróciłem z ryb...Dariusz Dusza