To epitafium ery kosmicznej. Cuda XXI wieku nie okazały się tak cudowne jak sądzono. Hamulcem rozwoju stała się religia. Nastało nowe średniowiecze.
Akcja powieści dzieje się w 2069 roku (stulecie lądowania na Księżycu), w mieście-państwie Dawapolis blisko równika, gdzie zbudowano windę do kosmosu – jak uważają jedni, lub Boga – jak ją widzą drudzy. Osią narracyjną jest śledztwo Barta, poszukującego na zlecenie Ester jej matki Désirée, która porzuciła dziecko zaraz po porodzie. Désirée była piosenkarką usiłującą zrobić karierę, lecz los spychał ją w coraz ciemniejsze strony życia. W trakcie tego śledztwa Bart przypadkowo trafia na nowe tropy, mogące wyjaśnić śmierć jego rodziców sprzed ćwierć wieku. Dotychczas uważał, że zginęli podczas włamania, teraz okazuje się, że ich śmierć mogła mieć związek z zastrzeżeniami ojca co do uruchomienia kosmicznej windy. Te dwa śledztwa zaczynają się splatać.
Na drugim planie Bart musi zdecydować, czy pragnie być z Ester, czy też z przyjaciółką Emilią. Ester go fascynuje, chociaż już wie, że jest raczej typem femme fatale niż kochającej kobiety. Taką jest Emilia, lecz stracił z nią kontakt i mimo prób długo nie może jej odnaleźć.
W tle toczy się rozgrywka dwóch odłamów Kościoła katolickiego. Spodziewana jest bliska śmierć papieża i zwołanie konklawe. Frakcja konserwatywna chce wykazać, że tylko radykalizacja dogmatów wiary jest w stanie utrzymać jedność Kościoła. Bart, przypadkowo ratujący życie wiernych w trakcie Wielkanocnej parady platform z figurami świętych, zostaje wykreowany na bohatera. Coraz bardziej zaczyna mu to przeszkadzać w śledztwach, zwłaszcza że internetowe fake news ogłaszają, że postanowił on odnaleźć Boga i przywódcy różnych sekt zaczynają zgłaszać się do niego, przekonując, że to ich Bóg jest tym jedynym.
*
Autor ostrzega:
książka nie jest dla obywateli pierwszego sortu
ani dla klęczących na kościelnym grochu!