"Aby uciszyć religią melancholię, nie wystarczy uderzyć w ostrzegawczy dzwon choroby umysłowej", pisał William James, występując przeciwko przenoszeniu wiary religijnej do lamusa historii ludzkości lub do podręczników opisujących psychiczne patologie. Jamesa fascynowała ludzka potrzeba religii i głęboko wierzył w to, że filozofii nie wolno jej lekceważyć. W jednym z wykładów stwierdził wprost, że jego filozoficzna propozycja- pragmatyzm, miała być "sojusznikiem" religii. James chciał stworzyć filozofię o praktycznym wydźwięku- wykraczającą poza akademickie wieże z kości słoniowej. Nie bronił jednak stereotypów myślowych, przesądów i potocznych poglądów na świat. Nie bronił religii zabobonnej, opartej na osobistych zmyśleniach i wizjach. Bronił autentyczności ludzkiej psychiki, która umie odróżnić wewnętrzną prawdę od fałszu. Nie bronił filozofii rezonerskiej, ale takiej, która ma zdolność poszerzania ludzkiej wiedzy, nawet jeśli to jest zdolność zawodna i chwiejna. Jednocześnie bronił prawa do posiadania ugruntowanych, choć niepewnych przekonań, ponieważ niezawiniony błąd wydawał mu się lepszym osiągnięciem poznawczym niż kultywacja ignorancji, nieugięty sceptycyzm, defensywny agnostycyzm, bezterminowe zawieszanie sądów i ucieczka od filozofii usprawiedliwiana jej niedostatecznie naukowym podejściem do świata. Wedle Jamesa robocze hipotezy są czymś lepszym niż programowa niepewność. Autorka analizuje pragmatyczną filozofię religii, pokazując, że stanowi ona konstytutywną część Jamesowskiego pragmatyzmu. Podążając za sformułowanym przez Jamesa poglądem o bliskich związkach każdej filozofii z osobowością myśliciela, śledzi także relacje między filozofią Jamesa a jego życiem.