Wieża Zielonego Anioła

Brnę przez tą zimę dalej. Śniegu coraz więcej, coraz trudniej się idzie, choć bywają zrywy, że nie przeszkadza nic, nawet wiatr prosto w twarz. Bardzo dobra część,w życiu mi się nie śniło, że tak się "wgryzę" w ten świat i że tak polubię bohaterów. Przedostatnia część serii o mieczach przynosi nam odpowiedzi na wiele pytań z poprzednich części, sprowadza oddalonych od siebie przyjaciół znów w jedno miejsce, zespala ich w zaciętej walce o nowe miejsce w rozdartym nadchodzącą wojną świecie i, niestety, stawia kolejne pytania po czym się kończy. Główny bohater dorasta, mądrzeje i gdyby nie pewna wysoko urodzona panna, pewnie by zmądrzał do końca. Mam wrażenie, że denerwowanie czytelnika przypadło teraz Miriamelle - a szkoda, bo to dziewczyna, i to po przejściach. Jak zwykle ogromny plus za bohaterów pobocznych i drugoplanowych. Na minus - ta wszędobylska, monoteistyczna i mocno indoktrynująca religia. Polecam.

Nie wiem, czy to ze mną coś nie tak (starość?) czy autor nie trzyma poziomu, ale książki nie dokończyłem. Znowu...Jest to kolejna z serii/sag fantasy która wykończyła mnie: a) brakiem wartkiej akcji b) zbytnią ilością linii fabularnych i tzw. przeskokami akcji c) brakiem literackiego polotu, brawury, bigla, werwy, pazura a tylko bla, bla,bla d) dłużyznami Gdzieś w połowie łapałem się na "wyłączaniu" podczas lektury i zadałem sobie pytanie czy po 1600 stronach i przed kolejnymi 1000 chcę to dalej czytać? Odpowiedziałem sobie: Nie! Poczułem ulgę. Za dużo gadki, akcja w tempie ślimaka i całkowita antyteza tomu pierwszego. Jednym słowem wydumanie i wybujałość okraszona oczekiwaniem na akcję jak na Godota. Nie polecam i pasuję. Jeśli chodzi o fantastykę to zdecydowanie przerzucam się, chyba, na coś jednotomowego, pomysłowego i napisanego z energią i siłą reaktora atomowego. Zdecydowanie czymś takim były np. "Podróż Turila" i "Krawędź czasu". Jednakże w kolejce czeka jeszcze "Pierwsze prawo magii" Goodkinda.