Z prof. Normanem G. Finkelsteinem łączą mnie swego rodzaju więzy zawodowe mniej więcej od 5 lat, a więc od czasu wydania jego głośnego eseju książkowego, zatytułowanego ?Przedsiębiorstwo holokaust? (Holocaust Industry). Skutkiem wywiadu prasowego, a zwłaszcza akcji zbierania pieniędzy na anons w New York Times wzywający Żydów amerykańskich do zrzeczenia się roszczeń do polskich nieruchomości, za sprawą donosu niejakiej Marii Kańskiej, szefowej agencji literackiej Graal z Warszawy, okrzyknięto mnie polskim antysemitą. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że w ślad za tym epitetem, dwie nowojorskie witryny wydawnicze oświadczyły, iż nie chcą mieć z Fijorr Publishing Company nic wspólnego i odmówiły mi sprzedaży praw autorskich do książek, na które mieliśmy już podpisaną umowę. Na szczęście, Amerykanie są narodem rozsądnym i po moich wyjaśnieniach oraz sprawdzeniu dowodów, oskarżenie zostało cofnięte, a książki wydane. Pamięć tej cenzury utkwiła mi jednak głęboko. Odświeżyła ją afera, tocząca się od dobrych 8 miesięcy w związku z nową książką Normana Finkelsteina, zatytułowaną Beyond Chutzpah, która stała się właśnie przedmiotem zabiegów cenzorskich. Tym razem zarzut antysemityzmu wytoczono samemu autorowi, amerykańskiemu Żydowi, synowi polskich Żydów, ofiar holokaustu, a ponieważ właśnie przygotowuję tę nową jego książkę (jeszcze polskiego tytułu nie ma) do druku, mam poważne obawy, czy przypadkiem nie dopadnie mnie on ponownie, tym razem rykoszetem. Akcję cenzurowania książki Finkelsteina rozpoczął znany także i w Polsce, skądinąd niezły hucpiarz, profesor Harvardu, wzięty adwokat, znany także jako bojownik o wolność i demokrację, czołowy aktywista ACLU, kontrowersyjnej organizacji broniącej praw obywatelskich ? Alan Dershowitz. Ten sam, który czyhał niegdyś na kardynała Józefa Glempa z pozwem w sprawie krzyży oświęcimskich, a potem był członkiem zespołu obrońców prawnych atlety, O.J. Simpsona, oskarżonego o zamordowanie żony i jej kochanka. Otóż, Dershowitz, jeszcze w grudniu ub. roku, dowiedziawszy się o zamiarach wydania książki Finkelsteina przez University of California Press, skierował list do gubernatora stanu Kalifornia, Arnolda Schwarzenegera, by wymógł na tym wydawnictwie, jeśli nie całkowity zakaz jej publikacji, to przynajmniej tych fragmentów, które Dershowitz uznał za szkodliwe (....) Dershowitz domagał się od gubernatora czegoś, co nawet w warunkach socliberalnej Europy uchodzi za świętokradztwo; chciał wywrzeć nacisk na władzach politycznych, aby ograniczyły wolnemu wydawnictwu swobodę działania. Ponura praktyka, znana szczególnie z czasów, o których wszyscy Żydzi woleliby zapomnieć.
Gubernator zachował się jak należy i powiedział Dershowitzowi: No!(...)
Jan M. Fijor
Gubernator zachował się jak należy i powiedział Dershowitzowi: No!(...)
Jan M. Fijor