Jako dziecko wychowywane w miejscu i czasie bez historii - chociaż z prehistorią :), - od zawsze odczuwam brak zakorzenienia w ziemi, która stała się moją. I niezmiennie ciekawią mnie poplątane ludzkie losy, życie na nowym, życie na styku kultur, narodowości, religii. Bardzo interesuje mnie kwestia tożsamości, wpływu tego, co było na to, co jest…
Zawiłe losy mieszkańców Warmii i Mazur. I tych, którzy uciekli lub zostali zmuszeni do wyjazdu, i tych, którzy zostali. I tych, których los (urzędnik, władza) wprowadził do domu po Niemcach. I którym przyszło tam żyć. Od początku.
Książka uporządkowała moją wiedzę dotyczącą różnic między Warmią i Mazurami. Zwróciła uwagę na sztuczność tworu pn. „Mazur”. Uzmysłowiła niedorzeczność plebiscytu i niefrasobliwość polskich polityków w walce o polskość tych ziem.
Książka B. Szady, choć dobra, to jednak nie spełniła moich oczekiwań. Zabrakło. Zabrakło świadków. Głównie mówiły ich dzieci, wnuki… Wiem, że czas świadków minął, a o głos świadków w postaci zapisków myśli, wydarzeń, codzienności – trudno.