Powoli zbliża się miesiąc, w którym tradycyjnie, od lat, wśród znajomych i przyjaciół często rozmawiamy o modlitwie, medytacji i doskonaleniu świadomej więzi z Bogiem. Jakby w formie przygotowania, wprowadzenia, trafiło w moje ręce ostatnio kilka książek traktujących o religii i duchowości chrześcijańskiej, na przykład „12 Kroków i ćwiczenia duchowe” (Jim Harbaugh SJ), „Tajemnica Jezusa” (Jean Vanier), „Wiara z lewej, prawej i Bożej strony” (biskup Grzegorz Ryś), „Spadać w górę” (Richard Rohr) i parę innych. Kupiłem tylko jedną z nich, a w takim razie pojawienie się pozostałych w moim domu powinienem zapewne uznać za przypadek, gdybym w przypadki i zbiegi okoliczności wierzył. Ale jakoś nie wierzę.
Wszystko to są książki, które czytam dwa razy. Co najmniej dwa, bo czasem więcej. Raz wtedy, kiedy je dostaję/kupuję. Czytam wtedy zachłannie, szybko, chcę w krótkim czasie dowiedzieć się, o co chodzi, zorientować, czy w konkretnym przypadku wskazany, pożądany i możliwy będzie powrót do lektury i nieśpieszne jej studiowanie, które w przypadku takiej właśnie tematyki, może trwać całymi miesiącami. Do „Wiary z lewej, prawej i Bożej strony”, podobnie jak do „12 Kroków i ćwiczeń duchowych” Jima Harbaugha SJ, planuję sięgać przez rok… może dłużej – kiedy wiem już, co będzie dalej, nadchodzi czas na refleksje, rozważania i medytacje.
Tytuł wydaje się nieco zagadkowy, bez zaglądania do środka trudno jest precyzyjnie określić, o co w książce może chodzić. „Wiara z le...