Charlaine po podkładaniu złamanego serca zaczyna wszystko od nowa na studiach Uniwersytetu Sztuki. Pokłada dużo nadziei w to miejsce i jej przyszłość związaną z malarstwem. Jednak na jej drodze staje niejaki Aryan- syn rektora uczelni. Krążące nieprzychylne plotki nie wzbudzają zaufania do jego osoby. Zapatrzony w siebie arogant, który jest na trzecim roku malarstwa. Oboje jednak muszą znieść swoją obecność ponieważ chłopak jest jej winien przysługę i w taki oto sposób ma pomóc Charlaine w szlifowaniu talentu.
Wspólna pasja jest w stanie zbliżyć do siebie najgorszych wrogów. Czy oboje zauważą kiełkujące się między nimi uczucie? Czy strach przed skrzywdzeniem jest w stanie sparaliżować człowieka?
Jaki jest wasz ulubiony motyw w książkach? Co musi mieć w sobie byście sięgnęli po daną powieść od razu?
Do “Whiskey in a teacup” nie przekonał mnie motyw a sama autorka. Uwielbiam całym sercem powieści Weroniki. Znajdują się w moich top 3 roku. Dlatego za każdym razem z utęsknieniem czekam na kolejną pozycję spod jej pióra.
Jak jednak było tym razem?
Zacznę od tego że bardzo spodobał mi się motyw malarstwa. Jestem artystyczną duszą więc z przyjemnością czytałam o tej tematyce.
Jak na samym początku byłam zachwycona przedstawionym światem tak później byłam coraz mniej do niego przekonana. I nie chodzi mi tutaj o to że coś było nie tak ale w trakcie trwania tej powieści miałam wrażenie że ta chęć przedstawienia tego malarstwa osłabła? Nie czułam tego przepychu zachwycania się światem malarstwa,płótna,obrazów i całej tej otoczki. Fakt, czułam nacisk ze względu na pasję między głównymi bohaterami, która ich łączyła ale zabrakło mi otaczającej ich społeczności naszpikowanej właśnie tym tematem.
Nie wiem czy był taki zamiar ale ta pozycja była dość spokojna i ustabilizowana. Biorę pod uwagę wiek naszych głównych bohaterów więc jestem w stanie zrozumieć sposób i prędkość akcji. Jednak nie miałam takiego bum.
Nie poczułam mięty do Charlaine i Aryana. Po prostu gdzieś z tyłu głowy porównuje ich do postaci z poprzednich książek Weroniki. Może błędnie, nie wiem po prostu wychodzi to samoistnie. Polubiłam ich ale są dla mnie neutralni.
Czy polecam? Tak. Jest to dobra pozycja, z dobrym warsztatem pisarskim autorki. Nie mogę tutaj nic zarzucić. Jednak ja przeczytawszy wszystkie książki Werki nie jestem w stanie powiedzieć że “Whiskey in a teacup” jest moją ulubioną pozycją. Jeśli będzie kontynuacja oczywiście na pewno ją przeczytam jednak nie z takim bijącym sercem jak przy innych.