"Wbrew grawitacji" Julie Johnson
9/10
#rereading
Książka wydana została w 2018 roku, wtedy też czytałam ją pierwszy raz.
*Swoją drogą w/w rok był rokiem wielu świetnych premier, o których niestety już zapomniano.
Ale do brzegu.
Książka opowiada o Brooklyn, która jako mała dziewczynka na własne oczy widziała jak jej mama zostaje zamordowana. Jej życie legło w gruzach, trafiła o rodziny zastępczej, a pewne fragmenty z dziecięcego życia zwyczajnie się zatarły.
Obecnie 20letnia Brook, żyje z dnia na dzień jednocześnie zmagając się z przeżytą traumą. Oprócz przyjaciółki Lexi, nie dopuszcza o siebie nikogo. Jednak pewnego dnia poznaje Finna, chłopaka, który za wszelką cenę będzie starał się przebić przez mury jakie wokół siebie wzniosła Brooklyn.
Jak pisałam wcześniej, książkę tą czytałam parę lat temu, i tak jak wtedy byłam nią zachwycona, tak teraz również jestem.
Swoją drogą historia Brook i Finna była debiutancką powieścią Julie Johnson i uważam go za jeden z najlepszych debiutów jakie przeczytałam w swojej czytelniczej drodze.
Brooklyn przez to co przeżyła całkowicie odcięła się od emocji, poza swoją przyjaciółką totalnie stroni od nawiązywania głębszych relacji. Mury, które zbudowała, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo, są wysokie, a ona sama wierzy, że nikt ich nie przebije. Jednak pod tą twardą skorupą kryje się emocjonalnie krucha dziewczyna, która nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo potrzebuje miłośc...