Czwórka samolotów mknie nad płaskimi, zaśnieżonymi polami doliny Noteci. Czasami mignie rów melioracyjny. Poza tym pustka jak na Antarktydzie. Lot trwa już piętnaście minut. Zaraz powinna ukazać się Piła. I rzeczywiście, na zamglonym horyzoncie rysują się kominy i kościelne wieże. Nad miastem unoszą się kłęby czarnego dymu, zlewają się z chmurami. Mają zaatakować od zachodu