Od kiedy sięgam pamięcią lubiłam tropić seryjnych morderców na kartach książki. Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że odeszłam nieco do tego motywu. By nieco urozmaicić sobie jesienne wieczory zdecydowałam się na przeczytanie książki, którą napisała Alex Kava pt. ,,W mroku lasu’’. Jest to co prawda 6 tom z cyklu Ryder Creed, jednak mimo to zdecydowałam się zacząć od tego tomu, ponieważ opis mnie najbardziej przekonał.
Książka zaczyna się dość intrygująco. Otóż w Parku Narodowym Blackwater River na Florydzie podczas spaceru Creeda z siostrą jeden z jego psów znajduje ciało. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, iż miejsce w którym znaleziono zwłoki jest trudno dostępne. Można wyciągnąć z tego taki wniosek iż mordercy zależało, by jego zbrodnia nie wyszła na jaw. Kiedy psy Rydera znajdują dwa kolejne ciała, śledczy nabierają pewności, że mają do czynienia z kimś, kto zna to miejsce jak własną kieszeń i może ukrywać tutaj o wiele więcej tajemnic niż wszystkim się wydaje. W sprawę angażuje się Maggie O’Dell – profilerka, której zadaniem jest sporządzenie psychologicznego portretu mordercy. Czy zespołowi uda się na czas złapać seryjnego mordercę?
Zapomniałam już jak to jest czytać dobrą książkę do tego stopnia, że tę przeczytałam w jeden wieczór. Od początku dałam się ponieść w fabule i pozostałam w tym stanie do samego końca. Najbardziej podobała mi się drobiazgowość w opisywaniu miejsc zbrodni i poszczególnych etapów śledztwa. Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała, że Ryder Creed zdobył moje serce od samego początku. Chyba ktoś tu się kimś zauroczył.
Gdybym miała się do czegoś przyczepić, to jedynie do tego, że rozdziały są zbyt krótkie i czasami niepotrzebnie przez to akcja przyśpiesza. Ode mnie 9/10.