Nie przypadł mi do gustu sposób naświetlania wydarzeń. Poszatkowanie materiału powoduje, że losy bohaterów nie budzą uczuć, na jakie zapewne zasługuje ich sytuacja w niepewnych czasach wojny. Samo przytaczanie korespondencji nadaje monotonnego rytmu i absolutnie nie wnosi nic do całej historii, tak samo jak opis sylwetek bohaterów, to w co byli ubrani i tym podobne szczególiki.
Myślałam - z uwagi na samą konstrukcję opartą na krótkich wstawkach dzielących poszczególne myśli - że książkę pochłonę szybko z ogromnym zainteresowaniem, a z uwagi na treść da mi wiele do myślenia. Jednak nie czytało mi się jej sprawnie. Czasem zastanawiałam się, o co chodzi w danym fragmencie, gdzie poprzednia myśl nie skończona, a mówi się nam o sytuacji z innej strony, bądź przechodzi od aspektów społecznych do myśli autorki, jak coś mógł odczuwać Otto lub jakakolwiek inna z przedstawianych osób. Przez całą treść przechodzimy wciąż potykając się o pozrywany tok narracji, przeplatanie czasu wydarzeń z okupacji, po czym przeskakiwanie do sytuacji ze wspomnień uczestników wiele lat po tym okresie i znów powrót do początku lat czterdziestych. Ten zabieg uważam za zupełnie zbędny. Jedynie co się tym zyskało, to zaburzenie konstrukcji opowieści. Owe miejsca odbierały mi ciekawość tego, co może czekać mnie za chwilę i potęgowały moją frustrację, co z kolei powodowało odkładanie książki na jakiś czas. W takim wypadku trudno mówić, żeby treść wciągała, nawet jeśli dotyka ciekawych, choć i bulwer...