"Ano wcześnie się zmierzchało - pomyślało się starusze. Jeszcze na Anioł Pański nie podzwonili, a patrzeć, jak oćma. Przeżegnawszy ziewające usta (wiadomo, zły nie zaśpi, jeno czeka, by się gardłem we wnętrze dostać!), starucha wylała w dół zawartość nocnego naczynia. Bryzgi rozchlustały się szeroko, znacząc szpetnie płaszcz człowieka, który akurat wychynął zza rogu. - Jak toto idzie, jakby oczu nie miało! - wrzasnęła stara, uprzedzając wymysły, i na wszelki wypadek cofnęła się w głąb. Bywało, że oblani nieczystościami odpowiadali rzutem kamienia w okno."