Opinia na temat książki W cieniu Babiej Góry

Ma ktoś ochotę wyruszyć szlakiem na Babią Górę?

Zbliżający się ślub córki znanego posła Izy Urbańczyk, poprzedzony jest wypadem w góry "Baby na Babią". Wejście na szczyt z zapasami alkoholu, ognisko i zabawa do białego rana z przyjaciółkami, ten wieczór panieński miał być nie zapomniany.
Baśka Zajda miejscowa policjantka dołącza do ekipy. Chociaż z Izą nie były już tak blisko jak kiedyś, zgadza się uczestniczyć w wyprawie.
Jak wiadomo, poranek po tego typu imprezach nie należy do przyjemności i Basia budząc się rano odczuła to boleśnie. Kac jednak szybko mija, gdy znajduje ciało niedoszłej panny młodej.

"Przypomniała sobie, jak jej babcia gładziła ją po głowie, gdy była małą dziewczynką, i powtarzała stare ukraińskie przysłowie "Nie bój się zwierząt, najgorsze bestie spotkasz wśród ludzi."
Kto dopuścił się tak strasznej zdrodni? Czy śmierć dziewczyny ma coś wspólnego z tragedią, która wydarzyła się przed laty?

Irena Małysa zabiera nas do malowniczej wsi Zawoja, która czaruje nas malowniczym krajobrazem, lokalnymi ciekawostkami i gwarą. Mroczne tajemnice z przeszłości w przemyślany sposób łączą się z obecnymi wydarzeniami. Autorka fabułę oparła na do dziś nie wyjaśnionej katastrofie lotniczej pod Babią Górą z 1969 roku. Zginęły 53 osoby -47 pasażerów i 6 członków załogi.
Uwielbiam ten małomiasteczkowy klimat, gdzie wszyscy się znają, a wszelkie nowinki i plotki rozprzestrzeniają się w mgnieniu oka. Tutaj akcja biegnie dwutorowo, zgrabnie łącząc wydarzenia sprzed lat z teraźniejszością.
Czyta się błyskawicznie i z wielką przyjemnością.
Jestem bardzo ciekawa kolejnych losów Baśki Zajdy.