Choć uwielbiam polskich autorów, to czasami potrzebuję przerwy od naszych realiów i zanurzenia się w zupełnie innym klimacie opowieści. Jako, że ten skandynawski w ogóle mi nie odpowiada, wybór pada najczęściej po prostu na Anglię. W thrillerach różnice są mniej wyczuwalne, ale w kryminałach już zdecydowanie - przede wszystkim w tempie akcji. Odnajduję jakiś spokój w tych rozwleczonych, ślamazarnych śledztwach, ale niestety nie zawsze.
"Uśpieni i martwi" to najnowsza powieść Ann Cleeves. I jestem nią trochę zawiedziona. Może przez lata moje oczekiwania wobec tej autorki stały się tak duże, że po prostu nie sposób im sprostać, a może to ona straciła już to coś. Ostatnio miałam okazję czytać jedną z jej starszych książek, która u nas ukazała się dopiero teraz i była ona znacznie lepsza.
Sam zamysł bardzo mi się podobał. Uwielbiam tajemnice z przeszłości, które po wielu latach powracają i mieszają w życiu bohaterów. Dlatego początek tej powieści kupił mnie totalnie. To meandrowanie między młodością głównej postaci a jej obecną sytuacją, jej kalkulowanie co warto powiedzieć policji a co lepiej przemyśleć... To było naprawdę ciekawe. Znacznie mniej interesujące były wątki dotyczące córki ofiary. Mam wrażenie, że niektórzy autorzy nie nadążają za współczesną młodzieżą i próbują kreować charaktery nastolatków na podstawie własnych doświadczeń, co mocno zgrzyta.
Kolejną postacią tworzoną na siłę był tutaj policjant. Cleeves zrobiła wszystko, by był ekscentryczny, przez co stał się raczej nijaki. A szkoda, bo można było położyć większy nacisk na jego przeszłość i zmieszać jego prywatne problemy z pracą przy tym śledztwie. Zdecydowanie lepiej wypadł jego partner zawładnięty obsesją na punkcie pewnych elementów tej sprawy.
"Uśpieni i martwi" to książka o olbrzymim potencjale, który zupełnie nie został wykorzystany. Zakończenie jest zaskakujące, ale niekoniecznie w ten pozytywny i logiczny sposób. Tym razem Ann Cleeves po prostu mnie rozczarowała, co trudno mi zrozumieć, zwłaszcza że początek powieści naprawdę mnie pochłonął. Na pewno jednak nadal będę sięgać po jej twórczość, gdyż nie raz dostarczała mi emocji, jakich od tego gatunku oczekuję.
Moje 6/10.