Nasza bohaterka marzy o idealnym urlopie, którzy z dużym wyprzedzeniem i pod każdym względem już wcześniej sobie zaplanowała. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wiedziała gdzie będzie, czym pojedzie, na jak długo, co zwiedzi i nawet co zje. Przewidziała wszystko, niczym wróżbita Maciej z tą różnicą, że los zaplanował dla niej zupełnie inną historię...
Nasza bohaterka, to jedna wielka gaduła. Chwilami opowiadała nam wszystko o wszystkich i wszystkim, choć jej pamięć pominęła charakteryzację innych bohaterów. Jakby liczył się dla niej cel, a nie inne osoby. Akcja bardziej ciekawsza rozpoczyna się zaraz po długim wstępie. Przez chwilę sądziłam, że na te swoje wakacje w ogóle nie dojedzie. W międzyczasie spotyka ją kilka żenujących upokorzeń, których oczywiście nie przewidziała i nie ma pojęcia jak do nich doszło. Opowiada nam historię z własnej perspektywy, gdzie ilość dialogów jest znikoma. Za żadne skarby nie chciałabym spotkać tej bohaterki na żywo, gdyż jej czepialstwo chwilami sięgało zenitu. Nawet inne postacie miały jej dosyć
,, Na drugi raz dobrze się zastanowią, zanim zatrzymają mnie do kontroli- pomyślałam- i z przyjemnością dodałam gazu, aż wskazówka prędkościomierza pokazała sto trzydzieści kilometrów na godzinę".
Książka jest ciekawa, aczkolwiek wiele stron trzeba przeczytać, zanim bohaterka do tego wypoczynku dotrze. Non stop prześladuje ją pech, który w pewnym momencie zamienia się w irytację. Jeśli spodziewacie się tutaj żarliwego ...