Warto tę książkę przeczytać choćby po to, żeby mieć argumenty wobec tych, którzy twierdzą, że literatura grozy jest wtórna, bo zapożycza i kopiuje. I co z tego? Peter Straub czerpał nawet nie garściami ale całą łopatą z dzieł innych twórców. Nie przeszkodziło mu to w stworzeniu dzieła, które będąc syntezą motywów, ma swój niepowtarzalny klimat i.... po prostu straszy.
Jedynym mankamentem jest to, że historia strasznie wolno nabiera tempa. Po intrygującym początku trzeba przegryźć się przez prawie połowę książki, wypełnioną opisami miasteczka, postaci, nastrojów bohaterów, zależności towarzyskich, żeby zaczęło się coś dziać.
Dla fanów tego typu literatury ciekawe będzie również posłowie Piotra Borowca, z analizą poszczególnych motywów występujących w książce i przedstawieniem postaci pisarza oraz krótką historią powieści gotyckiej w USA.