"Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną", mówi Jezus o faryzeuszach (Mt 15, 14). 1500 lat później Pieter Bruegel na słynnym, wiszącym dziś w Neapolu obrazie odmalował sześć postaci najwyraźniej niewidomych mężczyzn, odzianych w ubogie stroje XVI stulecia, jak trzymając się za ręce posuwają się gęsiego skrajem rowu na tle posępnego krajobrazu Brabancji. Pierwszy z idących już leży w rowie, następny właśnie pada i z pewnością pociągnie za sobą kolejnego, trzymającego się jego kija towarzysza niedoli. Ale tego już nie zobaczymy, artysta bowiem uchwycił tylko jeden moment zdarzenia, pozostawiając jego prehistorię i następstwa wyobraźni widza. O tym, kim mogli być namalowani przez Bruegla "Ślepcy" i jak mogło dojść do powstania tego obrazu, opowiada w fascynujący sposób powieść wybitnego prozaika niemieckiego Gerta Hofmanna (1932-1993), znanego w Polsce z powieści "Na wieży" (PIW 1987) i opowiadania "Pan Veilchenfeld" (PIW 1990), przełożonych przez Karolinę Niedenthal. "Upadek ślepców" to niezwykła relacja z domniemanych wydarzeń jednego dnia, kiedy to grupka wędrujących po kraju ślepych żebraków godzi się za łyżkę strawy pozować niewidocznemu malarzowi. Aura powieści w mistrzowski sposób koresponduje z surowym klimatem Brueglowskiego arcydzieła. Oszczędnymi, a zarazem bardzo sugestywnymi środkami autor kreuje świat doznań niewidomych i opowiada indywidualną, przejmującą historię każdego z nich. Jednocześnie odtwarza otaczającą ich szesnastowieczną rzeczywistość, na ile ślepcy potrafią wyobrazić ją sobie za pośrednictwem słuchu, węchu i dotyku. Niezwykłość tej perspektywy i konsekwencja, z jaką autor wciela się w swoich niewidomych bohaterów, sprawiają, że lektura tej książki jest poruszającym przeżyciem.