Teraźniejszość jest fatalna
Imperium rządzące na północy jedynego wielkiego kontynentu Hafardine jest brutalne i skorumpowane. Jego armie uczyniły z sąsiadujących z nimi ludów swoich poddanych, jego gospodarka opiera się na niewolnictwie, zaś arystokraci łupią prowincje udając, że nimi zarządzają.
Na zachód od Imperium znajdują się wyspy, których każdy mieszkaniec jest albo piratem, albo niewolnikiem. Po drugiej stronie przesmyku, na południu, osiadły zwalczające się i żyjące w nędzy plemiona barbarzyńców, które jednoczy jedynie nienawiść do miast i zamieszkujących je ludzi.
A przyszłość będzie jeszcze gorsza
Jeśli w tysiąc lat po zerwaniu międzygwiezdnej komunikacji nastąpi upadek Imperium, to pociągnie to za sobą zgaśnięcie ostatniej iskierki cywilizacji na Hafardine. A upadek Imperium nastąpi pod ciężarem jego chciwości i przywar, chyba że dwaj ludzie z Hafardine, umiejący odczytać znaki, zdołają zmienić przyszłość.
Nadzieja na lepszą przyszłość oznacza jednak chaos
Na południu przebywający na wygnaniu filozof Adrian Gellert próbuje zmienić barbarzyńców w naród, który zdoła zastąpić Imperium, zanim pogrąży się ono we własnym rozkładzie. W umyśle Adriana znajdują się podszeptujące mu, bezcielesne inteligencje pochodzące z gwiazd, przynoszące mu wiedzę o nowej broni i całych dziejach historii ludzkości. A w samym Imperium arystokrata, Sędzia Demansk, dzierży polityczną i wojskową władzę z wdziękiem żonglera i bezwzględnością ulicznego zbira.
I nawet ta nadzieja jest płonna
Jeśli uda się jednemu z nich, to drugi przegra. A jeśli obaj poniosą klęskę, Hafardine pogrąży się na zawsze w mroku Długiej Nocy.