PODRÓŻ HYBRYDĄ
Tak się złożyło, zupełnie przypadkiem, że przeczytałam, jedną po drugiej dwie powieści o porwaniach dzieci. I wrażenie mam takie, jakbym się z trabanta przesiadła na hybrydową toyotę. „Zaginięciem” Mroza, owszem, da się jakoś odbyć tę podróż, ale żeby mieć satysfakcję z dotarcia do celu i naprawdę cieszyć się z jazdy, trzeba przeczytać „Buźkę”.
Wydawać by się mogło, że z tematu uprowadzeń dzieci trudno wycisnąć coś nowego, a jednak, okazuje się, że jeśli tylko autor uruchomi wyobraźnię - można.
Sophie Hannah prowadzi narrację dwutorowo – z punktu widzenia detektywów i matki, która utraciła dziecko, dzięki temu przez cały czas udaje jej się utrzymywać nas w napięciu. Co chwila podrzucane nam są nowe, wiarygodne tropy i dopiero na końcu wyjaśnia się, że niektóre z nich były całkowicie błędne. Konstrukcja jest nienagannie przemyślana, postaci prawdziwe psychologicznie, ich motywy działania przekonujące, pointa nie tylko satysfakcjonuje, ale i daje do myślenia.
Słowem – nic tylko czytać. Najlepiej zamiast „Zaginięcia”. No chyba, że jesteście zagorzałymi fanami Remigiusza Mroza. Na to nie ma lekarstwa.