Zastanawialiście się czasem jakby to było stworzyć nowe stworzenie, które pomogłoby nam w życiu? Uratowałoby setki istnień?
Byłaby to zabawa w Boga, czy raczej sposób na uratowanie świata by zostać bohaterem?
Książka Scotta Siglera pokazuje, że chęć zdobycia posłuchu i sławy może się skończyć tragicznie.
Mamy tutaj historię, która przeraża się w koszmar każdego naukowca. Cały czas, praktycznie do samego końca trzyma w naprawdę dużym napięciu. Miałam wrażenie że czytam naprawdę dobry scenariusz do filmu science fiction.
Przez 1/3 jest naprawdę dużo naukowych, biologicznych terminów, dlatego też trochę ciężko może się to czytać. Później już dzieje się naprawdę wszystko szybko, a przede wszystkim dzieje się też bardzo dużo.
Ta lektura może się nie wszystkim spodobać, ale naprawdę myślę że warto 😉