Według mnie ta książka przeznaczona jest tylko dla historyków i miłośników ziemi sanockiej, regionu pomiedzy Sanokiem a Krosnem. Niewielu innych zaintetesuje. Autor pisze niby o zbójnikach, a tak właściwie to o wszystkim po trochu. O geografii tych ziem, o drogach, o szkolnictwie, o religii katolickiej o protestantach. O zbójnikach też jest, ale jakoś tak mało ciekawie. Książka dotyczy okresu od średniowiecza po rozbiory.
Niewątpliwie z historycznego punktu widzenia ta pozycja może być wartościowa. W końcu jest oparta na faktach. Autor włożył w nią a pewno dużo pracy (np. zgłębiał akta sadowe z procesów). Czyta się jednak ciężko i jest po prostu nudno.
Książka "Tołhaje" zwraca uwagę na to, że w naszej kulturze zbójnik kojarzy się raczej pozytywnie. Mamy takie romantyczne wyobrażenie tych postaci. Tymczasem beskidnicy, czyli zbóje po obu stronach Bieszczad i Beskidu Niskiego byli po prostu bandytami. Wcale nie rabowali tylko bogatych. Nie obchodziła ich walka klas ani sprawiedliwość społeczna. Liczył się tylko łatwy zysk. Tak jakoś zawsze w zbójnikach widzimy Janosika. Prawda jest jednak inna.