Chociaż od wczesnej i przypadkowej śmierci Václava Pnakovčína (1968-1999) minęło już wiele lat, jego miejsce w literaturze słowackiej staje się z roku na rok ważniejsze. Książki tego autora są systematycznie wznawiane i pozyskują coraz to więcej serdecznych czytelników.
Od grupki bardzo utalentowanych rowieśników (jak np. wydany w Pograniczu Balla), którzy dominują obecnie na literackim rynku w Słowacji i prezentują często rozmaite odłamy z natury rzeczy dość pesymistycznego postmodernizmu, Pankovčín odróżnia się brakiem autostylizacji, empatycznym stosunkiem do innych, dość dobrodusznym poczuciem humoru i dyskretną poetyckością. No i surrealizm nie jest mu obcy. Ale to wszystko przeplata się jednak z realistycznym postrzeganiem uwarunkowań społecznych i egzystencjalnych dotyczących, zazwyczaj jakby programowo przeciętnych i bynajmniej nie w czepku urodzonych, opisywanych postaci. Dzięki umiejętności symultanicznego operowania wielością czasów nawet najbanalniejsze sytuacje i losy ludzkie pod piórem Pankovčína zyskują czasem zaskakująco balladyczny a nieraz i mityczny wymiar.
Od grupki bardzo utalentowanych rowieśników (jak np. wydany w Pograniczu Balla), którzy dominują obecnie na literackim rynku w Słowacji i prezentują często rozmaite odłamy z natury rzeczy dość pesymistycznego postmodernizmu, Pankovčín odróżnia się brakiem autostylizacji, empatycznym stosunkiem do innych, dość dobrodusznym poczuciem humoru i dyskretną poetyckością. No i surrealizm nie jest mu obcy. Ale to wszystko przeplata się jednak z realistycznym postrzeganiem uwarunkowań społecznych i egzystencjalnych dotyczących, zazwyczaj jakby programowo przeciętnych i bynajmniej nie w czepku urodzonych, opisywanych postaci. Dzięki umiejętności symultanicznego operowania wielością czasów nawet najbanalniejsze sytuacje i losy ludzkie pod piórem Pankovčína zyskują czasem zaskakująco balladyczny a nieraz i mityczny wymiar.