Z ostatniej chwili: sławny rugbysta i bad boy żeni się z młodszą siostrą najlepszego przyjaciela.
Gdyby Renn Brewer zapytał mnie, czy wyjdę za niego za mąż – odmówiłabym.
Dlaczego?
Po pierwsze, przez reputację, jaką się cieszy. Jego nazwisko pojawia się w nagłówkach gazet przynajmniej raz w miesiącu. Po drugie, jest nie tylko najlepszym przyjacielem mojego brata, ale też grają w jednej drużynie. I po trzecie, wchodzę w etap dbania o siebie.
Niestety, w moim przypadku często dbanie o siebie łączy się ze złymi wyborami.
W dłoni trzymam drinka, tak podobnego do trunku, który wypiłam i przez to znalazłam się w tej sytuacji. Alkohol ma przepiękny odcień różu, niemal taki sam, jak wielki kamień na moim palcu mojej lewej dłoni. I zamiast omawiać anulowanie małżeństwa z Rennem Brewerem, przypadkowo zawartego w Vegas, właśnie rozważam, czy nie przedłużyć go na kolejne dziewięćdziesiąt dni.
Renn nie zaoferował mi prawdziwego związku, ale złożył propozycję, której być może nie zdołam odrzucić.