„Widocznie bycie introwertykiem nie oznacza tylko zamykania się w sobie”
Książka zachęciła mnie do sięgnięcia po nią nie tylko niecodzienną okładką, którą można odczytywać na różne sposoby. Już sam tytuł i opis z tyłu powieści wskazywał, że będzie ona opowiadać losy dziewczyny, która mówiąc kolokwialnie, nie potrzebuje do szczęścia wielu ludzi. Potrzebowałam podobnej historii o introwertyczce skierowanej do ludzi, którzy mogą utożsamiać się z bohaterką. Autorka dobitnie pokazuje, że taki typ osobowości to nie koniec świata. Ludzie ci mogą funkcjonować normalnie, ale nie lubią tłumów, imprez, często potrzebują spokoju i samotności, którą lubią i wystarcza im towarzystwo osób prawdziwie bliskich, które ich w pełni akceptują.
Powieść skierowana do młodzieży nie jest typowym romansem. Autorka nie skupia się tylko i wyłącznie na miłości, która powoli rodzi się między bohaterami, a zwraca szczególną uwagę na odczucia i przemyślenia kreowanych przez siebie postaci. Główni bohaterowie, choć młodzi, już doświadczeni przez życie, niepozbawieni wad, ale posiadający swoje zalety.
Główna bohaterka powieści to nastoletnia, nieśmiała i zamknięta w sobie Hope Wintersnow. Dziewczyna nie jest podobna do swoich rówieśników, nie lubi wielu ludzi wokół siebie, imprez z dużą ilością alkoholu, a przede wszystkim nie cierpi fałszywych ludzi. Kiedy więc odkrywa intrygę osoby, którą uważała za przyjaciółkę i chłopaka, w którym była zakochana,...